Widzi mi się Przeglądarka Kęsim kęsim
Książki nadesłane Konkursy Inne strony WWW


Widzimisię

NAGRODY

  • Co roku, przy okazji ogłaszaniu laureata nagrody Nobla i czasem, gdy nagrodę ciut mniej nagłaśnianą dostaje ktoś znajomy, nachodzą mnie refleksje na sensami i bezsensami istnienia instytucji nagrody dla literatów. Ponieważ w tym roku Nobla dostał Günter Grass (rzekł komentator programu 3 Polskiego Radia w dniu ogłoszenia, iż przynajmniej w 15% jest to nasza, polska nagroda), zaś nagrodę fundacji Kościelskich Adam Wiedemann (autor obecny na łamach „FA-artu”, z czego redakcja nie omieszkała się ucieszyć), refleksje dopadły mnie jak psy gończe szaraka – szarpiąc bezlitośnie.
  • Nikt o zdrowych zmysłach – wyłączając przegranych konkurentów – nie powie, że nagrody są niepotrzebne. I ja chętnie bym komuś jakąś dał, albo jeszcze chętniej (najchętniej pieniężną) otrzymał. Wszelako, jeżeli spojrzeć na sprawę z punktu widzenia księgowości, czyli po przeprowadzeniu rachunku zysków i strat, okazuje się, iż w jaką skórę by nie wejść, po stronie „ma” jest zawsze niewiele. Natomiast kosztów – w gimnastyce, kazuistyce, grandilokwencji, stresie i pompie – od groma.
  • Zacznijmy od nagrododawcy. Jeśli jest hojny, traci pieniądze. Jeśli nagrodzi kogoś znanego, szanse na zdyskontowanie nagrody maleją (nagrodzony jest zazwyczaj bardzo zajęty), jeśli nieznanego – szansa maleje niemal do zera. Jeśli nagrodzi „słusznego” wyda pieniądze bez potrzeby, jeśli kontrowersyjnego – wyrzuci pieniądze w błoto. Zdolny będzie chciał pisać książki, a nie szastać się po spotkaniach autorskich, mało zdolny będzie zbyt namolny. Bez odwołania się do szlachetnej, acz nieco abstrakcyjnej idei, iż nagradza się coś, co niczemu nie służy, ani rusz. Wszelako, z punktu widzenia nagrododawcy, po co nagradzać coś, co mu nie służy? Zwłaszcza, gdy telewizja wytnie całą kryptoreklamę.
  • Z punktu widzenia nagrodzonego też nie jest wesoło. Dostanie nagrodę – niedobrze, zawsze jest za mała w stosunku do zasług. Nie dostanie – jeszcze gorzej, stres, koledzy się śmieją. Dostanie naprawdę dużą, niedobrze – będą ciągali po spotkaniach i bankietach, trzeba będzie założyć frak i konto w banku. Dostanie symboliczną – zupełnie źle, koledzy wproszą się na wódkę i po herbacie. Lepsze już stypendium.
  • A media? Ileż to wspomniany komentator programu 3 PR musiał się nakombinować, żeby udowodnić 15% polskości Güntera Grassa. A to Gdańsk przedwojenny, a to kaszubskość, a to sympatie i antypatie. Wiele lepiej, ale przecież też jak po grudzie, poszło owego wieczora (w tej samej Trójce) Barbarze Marcinik. Zdzwoniła się z kilkoma osobami, w tym ze Stefanem Chwinem, i udowodniła polskość Grassa per procura. W końcu Chwin co nieco od Grassa, hmm... No, zapatrzył się, jak mówią.
  • A tzw. środowisko, z pismami literackimi na czele? Grzebania po archiwach, by sprawdzić, kiedy to nagrodzonego drukowaliśmy, na dwa dni co najmniej, zaś czytelnicy mają to dokładnie w pawlaczu (na górnej półce). Księgarze? Wydawcy? Doprawdy, wiara w skuteczne kampanie reklamowe za friko skończyła się wraz ze starym porządkiem.
  • Powiecie państwo, „państwo ma obowiązek”. Obowiązek może i ma, ale czy ma z tego jakieś korzyści? Nie, wciąż tylko pretensje do ministra kultury. Nie liczyłbym na powstanie polskiego, państwowego Nobla.
  • Istnieje zatem, mając się zupełnie dobrze, instytucja niedochodowa, której działalność nikomu się w gruncie rzeczy nie opłaca, której jednak zlikwidować się nie da, więc utrzymujący ją robią dobrą minę do złej gry. No, toż to przecież jest opis prawdziwej sztuki! Tuś nam, zagubiona w tych trudnych czasach! Sztuka ocalała! Sztuka dawania i brania nagród. To trzeba w naszym zmerkantylizowanym świecie chronić!

    Konrad C. Kęder


    Powrót na początek strony

  • Przeglądarka


  • Zmagania z Niewyrażalnym. Stało się. Ten wrzód milczenia musiał wreszcie pęknąć. Przypominamy: już od dobrych kilku lat w kręgu wtajemniczonych za tego najważniejszego debiutanta lat dziewięćdziesiątych uchodzi Andrzej Sosnowski. Nie brakuje takich, którzy są gotowi postawić wszystkie pieniądze, że historia literatury potwierdzi tę opinię. Z przyszłym klasykiem, patronem szkół, ulic i statków, trzeba zaś postępować ostrożnie. Krytyka literacka wzięła sobie do serca to zalecenie tak bardzo, że o Andrzeju Sosnowskim w ogóle nie pisze. To znaczy, można znaleźć poświęcone jego pisarstwu laurki i laudacje. Omówień, recenzji i szkiców interpretacyjnych nawet na lekarstwo. No bo i po co? I tak wiadomo, że facet jest wybitny, a że uprawia literaturę nie najłatwiejszą w odbiorze, to lepiej milczeć, niż się wygłupić. Milczenie przerwał Jacek Gutorow, publikując w „Twórczości” (1999, nr 9) obszerny elaborat (będzie tego z półtorej arkusza) o ostatniej książce Sosnowskiego, Konwój. Opera. I naprawdę, mniejsza o rezultaty umysłowej ekwilibrystyki Gutorowa (Sosnowski został tu zestawiony z Brunonem Schulzem, odczytanym przez Krzysztofa Stalę). Najważniejsze, że wreszcie coś drgnęło w temacie, że autor szkicu nie uległ przesądom paraliżującym środowisko krytyczne. Że postarał się powiedzieć cokolwiek. Gratulujemy odwagi. Podziwiamy rzetelne podejście do obowiązków zawodowych (jest powinnością krytyka zmagać się nawet z twórczością niewyrażalną). Ściskamy dłoń.

  • Azory w Sopocie. Czytamy wydawany w Sopocie dwumiesięcznik literacki „Topos” (1999, nr 4), któren się graficznie polepszył (nie najgorsza okładka, wewnątrz naga blondynka), a nawet redakcyjnie wzbił (Andrzej Chojecki w artykule Co to ma znaczyć?! bardzo przyzwoicie teoretyzuje). Cóż, gdy – niestety a tradycyjnie – recenzje daje pismo pod zdechłym Azorkiem. Najbardziej urzekła nas ta z Konwoju. Opery Andrzeja Sosnowskiego. Wszystko w niej jest piękne, ale niektóre fragmenty jakby piękniejsze: „»Konwój. Opera« – to domek z klocków. Fragmenty prozy i wiersze zostały tu zebrane i połączone w jedną całość o dość fantastycznej architekturze. Każdy z »klocków« jest innego koloru, zastanawiać się nawet można, czy wykonano je z tego samego materiału. Twór ten jednak cieszy oko. Być może pewną jego harmonię stanowi dyscyplina umysłowa autora, który, w przeciwieństwie do wielu innych pisarzy współczesnych, nie zapomina, co napisał parę stron wcześniej.” I dalej: „Negacja sensu sprawia, że »Konwój. Opera« jest książką dla intelektualistów o mocnych nerwach. Programowy brak znaczeń do pewnego momentu intrygujący, w kilku fragmentach nuży i irytuje.” Zaintrygowani brakiem znaczeń, długo zastanawialiśmy się, czy jesteśmy intelektualistami o mocnych nerwach. Wreszcie, nieco znużeni i zirytowani stwierdziliśmy, że recenzja pióra Magdaleny Sawiczewskiej-Lorkowskiej jest dla intelektualistów o nerwach jak powrozy.

  • Idzie ponowoczesne. W tym samym numerze „Toposu” zajawka na okładce: „Wiersze miłosne. Poezja ponowoczesna”. Wewnątrz nie ma nadtytułu brzmiącego jak powyższa zapowiedź, więc domyślamy się, że miłosne są wiersze wszystkich publikujących autorów (Janusza Stycznia, Macieja Cisło i Anny Janko, Henryka Banasiewicza, Jerzego Gizelli, Leszka Szarugi, Stanisława Esden-Tempskiego, Piotra Wiktora Lorkowskiego, Piotra Jankowskiego, Tomasza Hrynacza, Jacka Podsiadły, Radosława J. Kobierskiego, Dariusza Wołodźko, Michała Piotrowskiego, Anny Pawłowskiej, Tadeusza Dąbrowskiego, Piotra Czerskiego oraz, koniec końców, Macieja Meleckiego występującego w piśmie trzy razy pod swoim nazwiskiem, a raz pod znaną już z zeszłorocznej „Res Publiki Nowej” ksywą Malecki). Gdzie się jednak podziała poezja ponowoczesna? Umówmy się – w przeciwieństwie do wierszy miłosnych, poezja ponowoczesna jest dziełem redakcji.

  • Wojtek Kuczok do sztambucha. W 11 numerze „Pro Arte” (pismo kulturalno-literackie młodzieży z UAM) Wojciech Kuczok ogłosił list rozwodowy, obwieszczający jego wystąpienie z grupy poetyckiej „NaDziko”. Zainteresowanych młodoliterackimi skandalikami musimy jednak rozczarować. Swojego odejścia Kuczok nie tłumaczy ani odbiciem mu dziewczyny przez któregoś z kolegów-poetów, ani niezwróceniem piwnego długu, ani „różnicą zdań w kwestiach artystycznych”. Po prostu, przychodzi taki czas, że trzeba wystąpić z ciała zbiorowego i zacząć pracę na własny rachunek. Pewnie, że tak! Tylko po co o tym pisać i publicznie anonsować? W tekście Kuczoka można jednak znaleźć prawdziwą perełkę, jedno zdanko, które nie ma większego związku z zasadniczym wątkiem. Cytujemy: „po każdej recenzji hymen poety zrasta się na nowo”. Prawda, że śliczny bonmocik? Radzimy zapamiętać i przy pierwszej nadarzającej się okazji przytoczyć jako własny.

  • Ariano, prowadź nas na Kresy! W poznańskim „Protokole Kulturalnym” (pismo wydawane przez tamtejsze Centrum Kultury „Zamek”) Ariana Nagórska, tu w roli felietonistki, stara się pognębić zacny, stateczny i nad swój wiek nobliwy kwartalnik „Kresy”. Po pierwsze ludzie w ogóle nie kupują „Kresów”. Przynajmniej w zaprzyjaźnionym z Nagórską kiosku. Po drugie, pismo wyróżnia się fatalną z graficznego punktu widzenia okładką (cóż, przynajmniej w ten sposób się wyróżnia). Po trzecie, w „Kresach” nie chcieli opublikować recenzji pióra Nagórskiej. Po czwarte, redaktor „Kresów”, odpowiedzialny za dział recenzji, nie ma stałych dyżurów i trudno się z nim skontaktować. Po piąte, tenże redaktor odwala cudze recenzje, choć sam recenzji w ogóle nie pisze (nie przesadzajmy!). Po szóste, ów nie wymieniony z imienia i nazwiska redaktor (kto wie, ten wie), lecz za to wymieniony z płci, wśród lubelskich poetów uchodzi za wielce ponętną kobitkę. Przyznają Państwo, że wiele tu powodów do śmiertelnej obrazy, ze szczególnym uwzględnieniem tego ostatniego. W felietonie Nagórskiej uderza inna kwestia – pewność, że o zakwalifikowaniu (bądź nie) tekstu do druku decydują wyłącznie towarzysko-środowiskowe układy. Co do tego, felietonistka nie ma wątpliwości – tak zawsze było i tak zawsze będzie. A prawo redakcji do samodzielnej polityki, do troski o wyrazistość linii programowej, to pies? Tekst można odrzucić również dlatego, że po prostu nie pasuje do profilu pisma. Więcej, mamy nadzieję, że jest to zawsze i wszędzie zasadnicze kryterium przy decyzjach redakcyjnych. Czym naprawdę kierują się redaktorzy „Kresów”, ani wiemy, ani chcemy wiedzieć. Obowiązuje nas jednak domniemanie niewinności.

  • Niskie loty „Niskich lotów”. W stałej rubryczce „Polityki” (nr 39), w której zazwyczaj, ku uciesze gawiedzi, spuszcza się lanie tym, którzy na to zasługują, pojawił się tekst co najmniej niesmaczny, a już na pewno rażąco nieuczciwy. Nawet nas, FA-artowców-on-line, znanych z niewyparzonej gęby i wstrętnych podśmiechujek, deczko zemdliło. Oto Paweł Feikisz robi z Marcina Barana, autora świeżo wydanego zbioru poetyckiego Prozak liryczny, kompletnego idiotę. Jak robi? Ano, udając idiotę, który próbuje nas przekonać, że nie rozumie, na czym polega technika zwana zapisem automatycznym. Bierze więc Feikisz kilka fraz z nowej książki Barana i szydzi bezlitośnie. No i beznadziejnie, bo posługując się tą metodą, zarżnąć można każdą literaturę. Nie mówiąc o obiekcji nadrzędnej – pod obcas wzięto tekst artystyczny, zgwałcono jego integralność i unieważniono sens, który ujawnia się dopiero na poziomie całości, czyli konkretnej książki poetyckiej. Małe to, małostkowe, maciupeńkie i nie godne poważnego tygodnika z poważnymi ambicjami. Fe!

  • Biały kruk czy czarna rozpacz? Ponieważ telewizja (w tym publiczna, niestety) w nowej, kapitalistycznej Polsce olewa literaturę nieprzerwanym siurem, każda audycja poświęcona książce artystycznej budzi zrozumiałe zainteresowanie, a nawet wywołuje podniecenie. Zwłaszcza jeśli jest to audycja emitowna w TVP 1 w paśmie wysokiej oglądalności, zwłaszcza w sytuacji, kiedy inne programy tego typu przegnano na cztery wiatry, zwłaszcza, iż apetyt na nadwiślański odpowiednik „Kwartetu literackiego” czy „Bulionu kulturalnego” ciągle ten sam, czyli ogromny. Najpierw tedy (jeszcze przed wakacjami) zobaczyliśmy koszmarną, nudną, grzeczną i przesłodzoną niczym herbatka u cioci na imieninach „Witrynę”, w której straszyli Mirosław Chojecki i Agata Passent. Program szybko zdechł i nikt po nim nie płakał. Teraz ten sam Chojecki wespół z Michałem Komarem proponuje „Białe kruki”. Ta sama rozpacz: głupawa i nadobecna animacja komputerowa, frazes i ślizganie się po temacie (bohaterką audycji jedna książka; w pierwszej odsłonie: powieść Gabriela Meretika), studio pełne „dyskutantów”, którzy mogą wypowiedzieć co najwyżej dwa zdania, no i chwyt z odległej przeszłości: młodzież zgromadzona w studio, co ma całą tę szopkę uwiarygodnić. Nie wróżymy audycji długiego żywota, bo zdaje się, że w gmachu przy Woronicza ktoś się uparł, by wykazać, że w TVP żaden program o literaturze nie jest możliwy, że to po prostu nie ma sensu. Jak najłatwiej tezę tę udowodnić? To proste – powierzyć zadanie dyletantom, ludziom, którzy absolutnie nie czują telewizji jako medium, a o literaturze mówią bezbarwnie, płasko i bez przekonania.

  • Dominująca konfekcja. Tygodnik „Nowe Państwo” nadsyła nam od jakiegoś czasu kolejne numery. Inaczej niż listonosz, jesteśmy przekonani, iż to nie z powodu opłacenia prenumeraty, a z powodu prowadzenia przez redakcję obfitego – acz monotonnego w wydźwięku ogólnym – działu kulturalnego. „Frondą” „Nowe Państwo” może nie jest, ale „Fronda” i księgarnia wysyłająca „katalog książek z prawej półki” się tu reklamuje. Ma w piśmie swój felieton Ryszard Legutko, widzieliśmy artykuły Wencla Wojciecha... Lecz wydźwięk ogólny, wydźwiękiem ogólnym – w numerze 200, z 24 września 1999 mała niespodzianka: Jarosław Klejnocki w recenzji pt. Cień Auzoniusza trzepie portki Krzysztofowi Ćwiklińskiemu, autorowi tomiku Kropelka krwi i siedemnaście innych wierszy (1999). Czy dlatego, że okładka tomiku jest ozdobiona szczupłym, damskim korpusem bezecnie przedstawionym od czubków piersi po zakryte dłonią łono? Bynajmniej! Dlatego, że choć „autor »Kropelki krwi« doskonale opanował reguły konwencji, którą najogólniej moglibyśmy nazwać klasycystyczną, czy może lepiej: neoklasycystyczną”, to „w wierszach Krzysztofa Ćwiklińskiego czuć sztuczność, typową dla tworów powstających w bibliotekach pod wpływem lektur i intelektualnych spekulacji”. „Istnieje poezja »metafizycznej konfekcji«” – zarzeka się Jarosław Klejnocki w puencie recenzji – „i twórczość Krzysztofa Ćwiklińskiego jest jej dominującym przykładem.” Wziąwszy pod uwagę, kto mówi i gdzie to ogłasza – nie ma powodu by Jarosławowi Klejnockiemu nie wierzyć.

  • Państwo się uwzięło. Krzysztof Ćwikliński nie ma szczęścia. Młodzi z Klubu Literackiego Młodych, redagujący pismo „Undergrunt” (1999, nr 2) też strzepali mu portki, choć tym razem stare, z 1992 roku. Niejaki Mikołaj Szczypiornik napisał bowiem wiele przykrych słów o książce Królewiec i inne wiersze w czymś pod tytułem Ja bym w to Naborowskiego jednak nie mieszał, w czymś, czego nie można – za spisem treści numeru – nazwać recenzją, gdyż jest raczej pamfletem. Zamiast wstępniaka olsztyńska gazeta zamieszcza w ramce następujący tekst: „Państwo Podziemne Undergrunt ogłasza manifest dla maniaków. Sztuczka dla sztuczki, prezent dla dziadka, młot uderzający po sześciokroć, śleć dla studentów, werbalizacja dla mas, dwa zajączki w bruździe.”, zaś motto numeru brzmi „Gdyby wszyscy byli mądrzy, nie byłoby głupich.”. Po namyśle – zgoda.

  • Duch opiekuńczy. Banda młodych z pisma „Undergrunt” (http://www.undergrunt.olnet.pl) prowadzi przecież działalność niwelatorską na skalę ciut szerszą. Oprócz Krzysztofa Ćwiklińskiego przeczołgała także Kamila Przesnackiego (kto to?), Jana Kaspera (za Miasto nad wodą, 1999) i Krzysztofa Kowalewskiego (za Abdykację, 1999). Przy tym olsztyńscy hunwejbini piszą z czcią o „Kulturze” Giedroycia oraz drukują swoje, raczej słabe, produkcje literackie. Ot, miód ze smalcem. Na tym tle literacko i warsztatowo wyróżniają się teksty braci Giedrysów, Wojciecha oraz Grzegorza, którzy są ponoć „odpowiedzialni za wszystkie numery” (stopka). Póki co, największy numer wykręciła im rada miasta Olsztyna, nazywając ulicę, przy której mieści się Klub Literacki Młodych, nazwiskiem Rodziewiczówny.

  • Wolna Wolny? Wolnego! Pokazała się „Dykcja”, wrocławski nieregularnik (1999, nr 11-12) w niej dużo wierszy mniej lub bardziej znanych autorów, dwa kawałki prozy, kilka artykułów, blok o Williamie Blake’u, mapa kulturalna Polski z 1997 (już wtedy nieaktualna), zdjęcia bodaj wszystkich autorów na obwolucie, okrywającej wąską przepaską tradycyjnie przaśną okładkę oraz obrazek z życia wrocławskiej bohemy. Ten ostatni zainteresował na najbardziej, a składają się nań: dwa zdjęcia autorki (inni mają po jednym), wiersz tejże oraz dedykacja. Zdjęcia przedstawiają długowłose dziewczę przystojne w wieku zachęcającym. Wiersz zatytułowany Sex za tekst (jest pani na okładce) idzie tak: „Wieczorem redakcje przenoszą się do knajp. / Nie palimy mostów więc stawiamy wódkę. / Współżyją jak jemioły, / tylko piją / i zakochują się w kobietach. // Powiedziałam: jestem wolna / i można mnie podrywać.”. Utwór zadedykowany jest naczelnemu „Dykcji” Adamowi Borowskiemu, zaś autorka nazywa się Agnieszka Wolny. Po upowszechnieniu dedykacji wolno domniemywać, że panna Wolny jest zajęta. Chyba że redaktor Borowski wcześniej wolał zawołać wolnego.

  • Rita! Rita! Nucąc śląską przyśpiewkę, idącą od słów „Rita! Rita! Pódź ze mnom spać!” (kto zna ciąg dalszy, ten zna) przeczytaliśmy drugi numer „Rity Baum” nieregularnika z Wrocławia. Był już w Przeglądarce komentowany wiersz Ewy Sonnenberg zamieszczony w tym piśmie, teraz przyjdzie nam skonstatować, iż wrocławski genius loci ma dosyć ograniczone możliwości. Dlaczego? Ano dlatego, że „Rita Baum” na parę miesięcy przed „Dykcją” też dała blok o Blake’u, też drukowała Ewę Sonnenberg i – uwaga – też drukowała Agnieszkę Wolny, choć obeszło się bez dedykacji. Na szczęście redaktor Adam Borowski z „Dykcji” nie został oświecony pomysłem przeprowadzenia rozmowy z Bogdanem Banasiakiem, co – ku pożytkowi czytelników – uczyniła dla „Rity Baum” Ewa Plata. Przy okazji: „Rita” opracowanie graficzne wielce ma zajmujące...

  • Gites. „Pogranicza” (nr 4/99) niemal w całości poświęcono Witkacemu. Pomysł obejmuje wydrukowanie wyników ankiety rozesłanej do „znanych badaczy dzieła i osobowości Witkacego na całym świecie” (jak pisze we wstępniaku Marta Skwara), zamieszczenie reprodukcji portretów pochodzących ze zbiorów Muzeum Narodowego w Szczecinie, a pokazywanych od 31 sierpnia do 15 października br. na wystawie Witkacy – formiści i portrety w tymże Muzeum, oraz opublikowanie kilku zdjęć Witkacego z lat 30. i jednego eseju teoretycznego. „Znani badacze” trochę ściemniają, ale ogólnie jest gites.


  • Od-ZJAZD. Nasza „Odra” kochana (co zaznaczamy, aby nie posądzono nas o złą wolę) pod obrazkiem na swojej wrześniowej okładce napisała wersalikami: „XVI ZJAZD HISTORYKÓW POLSKICH”. Eee, tak źle to oni chyba nie wyglądają?















    Powrót na początek strony

    Kęsim Kęsim


    Przemysław Czapliński, Piotr Śliwiński: Literatura polska 1976-1998. Przewodnik po prozie i poezji. Wydawnictwo Literackie. Kraków 1999.
    Poznański duet literaturoznawczy zgarnął w tym roku wielkiego szlema. Parę miesięcy temu dostaliśmy ich Kontrapunkt, teraz dostajemy podręcznik literatury nowszej i najnowszej. Gruby, ambitny, przebogaty i bardzo przyjemny w lekturze. To, czy wywoła spory i dyskusje, będzie swoistym testem, odpowiedzią na pytanie, czy dzisiaj polska literatura współczesna kogokolwiek jeszcze grzeje? Wybitnym i pracowitym jak mrówy poznaniakom życzymy jak najlepiej, co w tym wypadku oznacza – życzymy nie kończących się roztrząsań i wielkiego gadania wokół ich podręcznika.

    Paweł Huelle: Inne historie. Słowo/obraz terytoria. Gdańsk 1999.
    Przyczajka przed zapowiadaną na rok następny powieścią. Drugą w dorobku Huellego, oczekiwaną jak sto diabłów, bo też zapowiadaną od roku 1991 i mającą ostatecznie potwierdzić klasę pisarską gdańszczanina. Inne historie to zbiór felietonów literackich, znanych głównie z weekendowych wydań „Gazety Wyborczej”. Jak to u Huellego – wysmakowane, eleganckie, zgrabne, grzeczne. Żebyż to jeszcze kogokolwiek obchodziło... Tak czy owak strategiczny cel został osiągnięty – autor Weisera Dawidka przypomniał o swoim istnieniu.

    Andrzej Stasiuk: Dziewięć. Wydawnictwo Czarne. Czarne 1999.
    Nawiązując do ślinotoku, o którym mowa wyżej, trzeba sobie powiedzieć, że nie zawsze to, co długo wyczekiwane, warte naszych emocji. Na Według Pawła (pierwotny tytuł obecnej Dziewiątki) czekaliśmy nieco krócej, bo raptem cztery lata. No i co? No i kasza! Cierpliwość nie została nagrodzona. Słaba powieść, bez wyrazu, bez pomysłu, nudna i poszatkowana, jak gdyby przedsięwzięcie pisarskie rozpadło się Stasiukowi w rękach. Jednocześnie utwór w karierze beskidzkiego epika bodaj graniczny – dalej tym traktem pójść nie można. Albo więc Stasiuk wyciągnie stosowne wnioski, albo... aż strach pomyśleć.

    Krzysztof Jaworski: Hiperrealizm świętokrzyski. Kartki. Białystok 1999.
    „Mario, / mój świat wewnętrzny nijak nie przekłada się na świat/ zewnętrzny. // Jestem jak ta sierota co pasała gąski, ale teraz nie ma już / co pasać, bo przyszedł lis i zeżarł jej stado. // Stoję tylko nad tym lisem i skomlę: / – Ty chuju, oddaj gąski... / Ale on nie oddaje. // I nie odda.” pisze autor w utworze Homage to Maria Konopnicka i jeżeli kogoś ten obrazek wzruszył, a zwłaszcza jeśli rozśmieszył, to zachęcamy do lektury innych tekstów z tej książki, wskazując palcem na cykl Pamiętnik grafomana.


    Powrót na początek strony

    Książki nadesłane


    Tadeusz Dąbkowski: Wypieki. Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego. Gdańsk 1999.
    Tomasz Hrynacz: Partycje. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu. Sopot 1999.
    Krzysztof Jaworski: Hiperrealizm świętokrzyski. Wydawnictwo Kartki. Białystok 1999.
    Dariusz Kiełczewski: Szkice. Biblioteka Kartek. Białystok 1999.
    Krzysztof Niewrzęda: Poszukiwanie całości. Instytut Wydawniczy „Świadectwo”. Bydgoszcz 1999.
    Anna Węgrzyniakowa: Egzystencjalne i metafizyczne. Od Leśmiana do Maja. Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. Katowice 1999.


    Powrót na początek strony

    Konkursy


    II Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. R.M. Rilkego

  • Redakcja Dwumiesięcznika Literackiego "Topos" oraz Prezydent Miasta Sopotu ogłaszają II Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Rainera Marii Rilkego. Konkurs ma charakter otwarty, bez ograniczeń wiekowych i wymagań tematycznych. Utwory należy opatrzyć godłem i przesłać do 15 października 1999 r. na adres: "Topos", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, ul. Czyżewskiego 12, 81-706 Sopot (z dopiskiem na kopercie "Konkurs").

    I Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Stanisława Jerzego Leca.

  • Miejski Ośrodek Kultury w Nowym Targu ogłasza konkurs literacki w dwu kategoriach: aforyzm i fraszka. Warunkiem udziału w konkursie jest nadesłanie zestawu 5 aforyzmów lub 5 fraszek w 5 egzemplarzach. Zestawy należy opatrzyć godłem i przesłać do 20 października na adres: Miejski Ośrodek Kultury, Al. Tysiąclecia 37, 34-400 Nowy Targ z dopiskiem na kopercie „konkurs literacki”.

    II Konkurs Wydawnictwa "Znak"

  • Wydawnictwo "Znak" ogłasza II Konkurs na powieść lub zbiór opowiadań. Spośród autorów nadesłanych prac jury w składzie: Jan Błoński (przewodniczący), Paweł Huelle, Jerzy Illg, Jerzy Jarzębski, Olga Tokarczuk wyłoni laureatów następujących nagród: I nagroda - 15 000 zł, II i III nagroda - po 7 000 zł. Opatrzone godłem maszynopisy (3 egz.) nie drukowanych dotychczas utworów o objętości powyżej 150 stron prosimy wysyłać do dnia 30 listopada 1999 r. na adres: Wydawnictwo Znak, "Konkurs", ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków. W kopertach oznaczonych godłem prosimy umieścić dane autora. Materiały nie będą odsyłane pocztą. Oprócz nagród autorzy wydanych książek otrzymają honoraria. Wyniki zostaną ogłoszone w 2000 r. Jury zastrzega sobie prawo innego rozdziału nagród, a Znak pierwszeństwo w wydaniu nadesłanych książek.
    Szczegóły: http://www.znak.com.pl/konklit.html.

    IX Konkurs Poetycki o Nagrodę im. K.K. Baczyńskiego.

  • Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego ogłasza konkurs na zestaw poetycki. Konkurs przeznaczony jest dla autorów przed debiutem książkowym. Zestawy o objętości do 100 wersów, oznaczone godłem, należy nadsyłać w pięciu egzemplarzach do 10 grudnia 1999 na adres: Śródmiejskie Forum Kultury, 90-056 Łódź, ul. Roosvelta 17 z dopiskiem: IX Konkurs Poetycki im. K.K. Baczyńskiego. Do przesyłki należy dołączyć, oprócz zaklejonej koperty z danymi autora, dowód wpłaty 15 PLN na konto Stowarzyszenia: PKO SA I o/Łódź 10801141-3809-27006-801000. Rozstrzygnięcie Konkursu i wręczenie nagród nastąpi 19 lutego 2000 roku.

    Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Joanny Drażby.

  • Polskie Towarzystwo Opieki Paliatywnej – Oddział w Poznaniu (Os. Rusa 25A, 61-245 Poznań) zachęca do nadsyłania zestawów pięciu wierszy lub fragmentu prozy (do 5 str. znormalizowanego maszynopisu) nawiązujących tematycznie do kwestii śmierci i przemijania. Teksty należy nadsyłać do 31 grudnia 1999 r. na adres ogranizatora z dopiskiem „konkurs literacki”.

    VIII Ogólnopolskiego Konkursu Wierszy o Laur Klemensa Janickiego.

  • Centrum Kultury „Zamek” w Poznaniu ogłasza otwarty konkurs poetycki. Opatrzone godłem zestawy pięciu, dotąd nie publikowanych, wierszy należy nadsyłać do 31 grudnia 1999 na adres: Klub Literacki Centrum Kultury „Zamek”, ul. św. Marcina 80/82, p. 243, 61-809 Poznań z dopiskiem: Konkurs poetycki. Z grona uczestników konkursu jury wyłoni grupę finalistów, którzy zostaną osobno zaproszeni do udziału w finale Konkursu w Sali Kominkowej CK „Zamek”, 26.2.2000, godz. 18.00. Nagroda główna w Konkursie wynosi 1000 zł. Ponadto przewidywane są liczne wyróżnienia pieniężne i rzeczowe (łączna pula nagród – 3.500 zł). Organizatorzy informują, że wiersze nagrodzone i wyróżnione mogą zostać wykorzystane w prasie („Topos”, „Arkusz”, „Akant”, „Protokół Kulturalny”) bez zgody autorów.


  • Powrót na początek strony

    Inne Strony WWW


    Miłosz Biedrzycki - http://www.darta.art.pl/poezja
    "bruLion" - http://ikp.ikp.pl/~brulion/brulion.html
    "Czasopisma kulturalne w Polsce" Katalog Fundacji Batorego
    - http://www.batory.org.pl/katalog
    Cezary Domarus - http://free.polbox.pl/d/domarus
    "Dlatego" - http://www.dlatego.art.pl
    "ExLibris" - http://www.exlibris.pol.pl
    "fotoTAPETA" - http://fototapeta.art.pl
    "Galeria Korpus Kulturalny Almanach Sztuki" - http://www.kk.art.pl
    "Krasnogruda", Fundacja Pogranicza - http://free.ngo.pl/pogranic
    "Latarnik" - http://www.latarnik.pl
    "Literatura na Świecie" - http://www.lns.art.pl
    "Magazyn Literacki" - http://www.wyzwania.org.pl/magazyn
    "Magazyn Sztuki" - http://free.ngo.pl/magsztuk
    "Odra" - http://www.odra.art.pl
    "Portret" - http://free.art.pl/portret
    "Raster" - http://www.darta.art.pl/raster
    "Szafa" - http://szafa.ata.com.pl/
    "Siódma Prowincja" - http://http://www.7th-province.org.pl/
    Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki - http://www.wyzwania.org.pl/magazyn/prezentacje/dycki.htm
    "Valetz" - http://magazine.valetz.art.pl

    Powrót na początek strony




















    powrót na początek strony

    Powrót do stron archiwum