WYDAWNICTWO FA-art   Start START   Książki KSIĄŻKI   Kwartalnik KWARTALNIK   Archiwum ARCHIWUM   Strony Autorów STRONY AUTORÓW   Redakcja REDAKCJA
 tu jesteś: nr 86, czerwiec 2005BACZEWSKI

NAGRODY

Fuks

Każdy lubi dostawać nagrody, nieprawdaż? Ja, państwo, my, wy, oni. Wszyscy. Te zasłużone są jak balsam dla serca skołatanego wysiłkami. Niezasłużone zaś... Cóż, są one tym, czym są. Cokolwiek by rzec, niezasłużone nagrody są po prostu tym, czym nie powinny być, jeśli dostają je inni, i tym, czym powinny, jeśli dostajemy je my.

Powiem nawet tak: nie ma nic nudniejszego niż zasłużone zaszczyty – i zdanie to daje się zastosować wszędzie: w antologiach poezji, na liście płac redakcji poczytnej gazety i w odniesieniu do niebiańskich wizji Dantego czy Swedenborga. Bóstwa szczęścia celują w błędnym wypełnianiu adresów. Jeśli poprzednie zdanie pachnie cokolwiek oksymoronem, to zaznaczam: nie jest to pierwsza refleksja o kondycji ludzkiej sformułowana wbrew wszelkiej logice.

Poza tym, moi drodzy, jeśli okazuje się, że to ślepy los nas pieści, można zakładać, że interesują się nami nieco wyższe sfery niż przyziemne sądy konkursowe. Tak to przynajmniej wygląda i na to zakrawa. Nie chodzi tu już nawet o nagrody otrzymywane za wygląd. Wygląd to też zasługa (dziś zdanie to coraz trudniej zakwestionować). Musi to być nagroda za nic, po prostu za nic. Za mniej niż nic. Fart, fuks, traf, ślepej kurze ziarno (i to w stogu siana, pod zeszłorocznym śniegiem).

Nie takie szczęście, żeby być szczęśliwym, ale żeby mieć szczęście; bo cóż – ze wszystkich rzeczy – można mieć bardziej niż szczęście? To jeszcze jeden dowód na wyższość osławionego „mieć" nad przereklamowanym „być".

Ten sam problem pojawia się w działaniach władzy. Czy łaska władcy powinna wynikać z jego, władcy, zachcianek, czy też z zasług obdarzonego? Znowu nierozwiązywalne zagadnienie. W pierwszym wypadku łaska pańska byłaby na pewno czymś więcej niż tylko czczą gratyfikacją. Byłaby czystą rozkoszą słońca, które rozdaje blaski, ale tylko tam, gdzie i kiedy chce. A przy tym nie uzależnia daru od zasług – na przykład moralnych. Strach pomyśleć, co by było, gdyby świeciło według zasług: takie świecenie byłoby i dyskusyjne, i ponad wszelką wątpliwość podważyłoby autorytet słońca. Trudno byłoby w tym wypadku tak do końca mówić o świetle.

Wszystko, co cenne, otrzymujemy tylko dzięki przypadkowi. To, co najlepsze, jest zawsze za darmo. Kto napisał? Ernst Jünger.

Nagrody

Nagrody to niewątpliwie pozytywny aspekt życia. Na dobrą sprawę za wszystko może nas spotkać ta mniej lub bardziej zasłużona frajda: za działalność zawodową, społeczną, za popieranie władzy, za bunt przeciw władzy. Zdaje się, że każda dziedzina życia ma swój system doceniania poświęceń.

W końcu nie można o nagrodach powiedzieć zbyt wiele: po prostu zjawiają się w naszym życiu, rozświetlają je nagłym rozbłyskiem, dodając wybrańcowi co nieco wartości materialnych i prestiżu. Kasa i chwała – tak działa nagroda. Podług owych kryteriów można by układać hierarchię wyróżnień: między przysłowiową marchewką a nie mniej przysłowiowym Noblem mieści się ich trochę. Oto mamy dwa wystarczające narzędzia klasyfikacji: obiektywne (pieniądze) i subiektywne (chwała). Z pozoru nic łatwiejszego, niż rozszyfrować rangę wszelkich konkursów, festiwali, kapituł, komisji. Mój przyjaciel powiedział kiedyś o pewnym konkursie poetyckim: Eee tam, taki konkurs... Nawet ja go wygrałem.

Paradoksalnie jednak nagroda, o którą zabiega największa grupa pretendentów – mam na myśli wieczną szczęśliwość – wymyka się obydwu wymienionym kryteriom.

Jaką wartość mieć może i jaki dawać prestiż to coś, co nosi nazwę będącą, jak sądzę, najpopularniejszą antylogią: życie pośmiertne?

Cóż, pozwolę sobie na opinię, że w tym miejscu wszelkie rankingi opierają się na błędnych założeniach.

Oby cię spotkała niebiańska nagroda: wiemy, że mamy do czynienia z wartością niewymierną, wartością, która rozsadza wszelkie możliwe hierarchie ziemskich nagród. Jedno jest pewne: będzie czystą, aczkolwiek najzupełniej zasłużoną, niespodzianką.

Sformułowanie życie po śmierci kładzie nacisk na ambiwalentny charakter ludzkich wyobrażeń: w ich świetle raj ma być zarówno kontynuacją, jak i zerwaniem z porządkiem przyrodzonego świata.

Sprawa wygląda mniej więcej tak: nie idzie o to, co nam dadzą w kopercie albo co przeleją na wieczyste konto. Nie w tym rzecz również, jak liczna sala będzie nam biła brawo na uroczystości wręczenia certyfikatów wiekuistej światłości.

O co więc chodzi? Właśnie – zdaje się, że w tym miejscu docieramy do istoty wszelkich nagród. Wcale nie idzie o żadną kasę ni chwałę. To warto zapamiętać: we wszystkich konkursach chodzi o raczej o to, kto siedzi w jury.


data ostatniej aktualizacji: