Wydrukuj tę stronę
poniedziałek, 27 styczeń 2014 00:09

Heligoland (6)

Napisał
Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Jak widać dojść w krótkich abcugach do tego, co może znaczyć fraza show without showing / what you know without knowing nie sposób, ale cierpliwości - już blisko. W każdym razie niemal ruszyliśmy z miejca. 

Psyche zatem, choć zupełnie naturalna, nie jest dzieckiem i chce  (gain the wolf, gain the wolf) dostąpić wilka. Nie dostać wilka, bo tego jako żywo nikt sobie nie życzy, przykra choroba. Ani dostać wilka w prezencie tudzież w swoje łapki; sam wilk też chciałby może w takim wypadku ujść cało. Chce go dostąpić tak jak się dostępuje wtajemnicznia, a w tej piosence może najprędzej - łaski. Łaski ucieleśnienia. Psyche sama w sobie to jest, bądźmy szczerzy, kiepska opcja. Szuka ona zatem wilka po świecie z kagankiem, czy też latarką, która w przypadku większych zaćmień przydaje się też w samo południe. Że szuka go głównie w lesie, dobrze świadczy o jej, duszy, realizmie.
Oczywiście, żeby to wszystko miało jakiś sens, takie szukanie i łączenie się ja - duszy z ciałem - zwierzęciem trzeba brać metaforycznie. Po prostu się żyje i poszukuje tożsamości, a ponieważ się żyje w wieku informacji, na każdym portalu można znaleźć wiele cennych rad gdzie znaleźć las, gdzie pałacyk i gdzie latarenka.
Warto przy tym zaznaczyć, że dokładna specyfikacja duszy na razie nie jest znana, to znaczy nie została skodyfikowana. Być może jednak brak tej specyfikacji i wolna licencja, na której dusza się rozprzestrzenia sprzyja względnym sukcesom w dostępowaniu przez duszę łaski wilka. Przykładowo specyfikacja -  jedna z wielu możliwych - w której dusza  akurat koniecznie musi mieć płeć, zakłada, że poszukuje ona wilka płci przeciwnej. Dusza-mężczyzna rozgląda się zatem za dzikuskami, którym zaimplementowano jeszcze w XIX w. domyślność serca, dusza-kobieta  - za Tarzanami, choćby z Puszczy Kampinoskiej. Niespecjalnie wierzę w tę akurat specyfikację duszy, ale piosenka z Heligolandu nią się bodaj posługuje, więc co zrobić, brniemy.

Brnijmy zatem - specyfikacja „ja” w Heligolandzie uwzględnia płeć, a jednocześnie wykluczyłem już możliwość związku opowieści, które tu snuję, z mitem dwóch poszukujących się - w celu zespolenia - połówek. Jest to możliwe bez większego trudu, bo opowieść o nabywaniu duszy, czyli indywiduacji miesza się w popkulturze z opowieścią o „tradycyjnym” jak rodziny jednopokoleniowe szczęściu we dwoje. Używane gęsto w tekstach Heligolandu słówko „miłość” jest więc cudownie i szczęśliwie dla popularności zespołu popkulturowe. Oznacza jednocześnie przyjemności i oczywiste nieprzyjemności dążenia do związku erotycznego „na całe życie" oraz przyjemności i przykrości przekraczania własnych granic czyli odnajdywania swojego „ja”. Te dwa memy pięknie się wspomagają w rozprzestrzenianiu, dusza ma z tego pożytek, niewątpliwie.
A wilk tymczasem co?
Wilk jak dzik - dziki jest i zły. I ma bardzo ostre kły. Ale ma też - wieczne Walentynki! - serce, to znaczy zintegrowany moduł skanujący rzeczywistość na okoliczność pojawienia się duszy w zasięgu, który to moduł działa niezależnie od jego woli czy intencji. Taki bluetooth-wolf jakby. To pozwala w końcu zrozumieć, o co idzie w wersach „Show without showing / what you know without knowing”. Idzie o emocje wilka. Okaż emocje - ale bez emocji przy tym, nie emocjonuj się zanadto! Coś jak nasze, polskie, „usta milczą, dusza śpiewa” - tylko najpierw trzeba mieć duszę.
Koniec końców - płyta jest prawie bez reszty o tym, co się dzieje z wilkiem płci męskiej, który dostąpił łaski duszy płci żeńskiej. Czy może o tym, co się dzieje z wilkiem, którego dostąpiła dusza płci żeńskiej.
Pani mi zrobi tę łaskę, pisze w esemesie wilk, którego łaska duszy już dopadła, w związku z czym zaczął latać i w ogóle jest w dobrym humorze. I nie wie, co pisze, choć konsekwentnie używa polskich liter.

A tymczasem korespondencyjnie (chodzi o słynną korespondencję dusz) została postawiona kwestia, czy ja, to jestem ten wilk, o którym opowiadam. Khm, khm. Przypuszczam, że zupełnie nie sądzę. To znaczy, przypuszczam, że samoświadomość o dowolnym natężeniu jest po stronie duszy, więc bycie wilkiem zupełnie wyklucza, choć nie sądzę jednocześnie, by jakiekolwiek „ja” było na tyle integralne, żeby wilkiem w jakiejś części nie być.
Nic nie wyjaśniłem? No, to może tak: spróbujcie opanować narastającą złość. Dajecie radę? Super, możecie dawać pożyteczny przykład dzikim wilkom szczerzącym kły zupełnie odruchowo. Czasem jednak, w ekstremalnych warunkach, nie dajecie? A, to być może potrzeba wam konsultacji z duszą, dla której wasze ekstremalne warunki nie są żadną przeszkodą do dawania przykładu.
Jak wspominałem, specyfikacja duszy uwzględniająca płeć jest słaba, choć może się opłacać, ludzie to kupią na każde Walentynki, więc pomysł, że wilk to każdy mężczyzna, a dusza to każda kobieta, to pomysł kogoś, kto raczej nie poszukał i nie poznał wadery - zwłaszcza w samej sobie.
Ale też pomysł, że za pomocą bluetooth serca wadera będzie czegoś szukała w samej sobie i że w dodatku znajdzie, jest księżycowy, nic tylko nad nim zawyć. Jak widać „inny” jest nam nieodzownie potrzebny. Kwestie jaki „inny” i czy „inny” to „obcy”, to są zaś ciekawe kwestie.
Na pewno wiemy tylko to, że w „Psyche” chodzi o wyższe emocje, więc przykład ze złością, to przedszkole, do którego, owszem, warto ku nauce uczęszczać.

Co Psyche mówi w piosence, w przekładzie na ludzki język? Wydaje mi się, że w związku z wyższymi emocjami dusza odzywa się do wilka w te słowa: szukam cię po różnych chaszczach rozświetlając je, czym tylko mogę, a ponieważ jesteśmy w Heligolandzie, a nawet - bo to wyspa - na Heligolandzie, to biegam tam i z powrotem, w górę i na plażę, zastanawiając się, dlaczego muszę cię roztajemniczać i dlaczego ty uparcie tuczysz tego wilka w sobie. Weź się ogarnij, wydaje mi się chwilami, że jestem dzieckiem zaplątanym w pajęczynę, które bezskutecznie wyciąga się i podskakuje by go dosięgnąć. Mogę sobie spokojnie wyobrazić, że ostro przeczołgano cię w dzieciństwie, że tresowano cię abyś zaszedł jak najwyżej. No, ale cały ten zimny wychów nie miał zabić, i na szczęście nie zabił, w tobie emocji. Wydaje się, że wiesz, co to znaczy kochać, więc wcześniej czy później będzie z tego pożytek. Spróbuj jakoś okazać uczucia, które w tobie grają, nie musisz przecież zaraz popadać w egzaltację i gorące wyznania. I nie uciekaj, nie mam żadnych cudownych sposobów, by do ciebie dotrzeć, ale póki jesteśmy zdani wyłącznie na siebie w tej sentymentalnej sztuce, jest nadzieja („While there is tea, there is hope”). Może odpuśćmy to, kim się staliśmy, wróćmy do tego, co było kiedyś, bo na tej obcej ziemi chyba jesteśmy sobie przeznaczeni.
Potem jest coś o widocznych znamionach wilczego upadku i że dusza była rozpędzonym samochodem, jednak teraz wystarczy, że wilk się odezwie - i niechby już nie pisał tych esemesów z polskimi literami, tylko kłapnął paszczą, zadzwonił - a dusza będzie jego wybawieniem i schronieniem na całe życie. I że jak wilk „to” poczuje, to będzie latał. Więc myślę sobie, że był jednak wypadek na drodze, dusza przemieszczała się z nadświetlną prędkością, przyśpieszając jeszcze po znakach „uwaga na dzikie zwierzęta”, a wilk lekce sobie ważył ludzkie, wyjeżdżone, asfaltowe ścieżki. W sumie to dobrze, że był tylko wilkiem, a nie łosiem, zderzenia z łosiem są o wiele mniej korzystne, nawet dla duszy.
Jednak w związku z wyższymi emocjami, to wyobrażam sobie, że dusza powie do wilka raczej trochę inaczej, może: asisz się, że tak na ciebie lecę, opowiadasz kolegom, że możesz mnie mieć na pstryknięcie - tylko że nie chcesz, masz inne plany, swoje ścieżki. A przecież widać, że przed czymś uciekasz, napędza cię strach, biegniesz jak oszalały, może nie na oślep, ale byle przed siebie. Weź ty się odezwij jakoś, zadzwoń, pogadajmy, będzie nam z tym łatwiej do końca życia, co by się nie działo.
Wilk oczywiście guzik z tego rozumie, inaczej nie byłby wilkiem, biegnie przed siebie ile sił w łapach, potem jest ta droga, która dla wilka nie jest żadną drogą, więc tnie w poprzek, bo on, jak każdy przemocowiec, pieprzy tę drogę i wszystkie durne wymysły mądrali od cywilizacji. Więc ta droga i rosnący cień duszy w samochodzie, bo akurat zachodzi słońce.
Bardzo to poetyckie, bardzo.
Koniec końców: dusza była gotowa („to fall in, to fall in”) by zapaść za horyzont lub zakochać się, zostać. I co mogła zrobić w takich okolicznościach?

zwrot „asić się” w Wikisłowniku

wadera ilustrowana

Playlista Heligoland na YouTube kanał Heligoland Life na Vimeo

Czytany 18212 razy Ostatnio zmieniany czwartek, 07 sierpień 2014 15:27
Cezary K. Kęder

Cezary K. Kęder – pochodzi ze Śląska, a mieszka w Warszawie. Jest autorem. Ma profil na Facebooku.

Najnowsze od Cezary K. Kęder

Artykuły powiązane

Strona www.FA-art.pl wykorzystuje informacje przechowywane w komputerze w formie tzw. ciasteczek (cookies) do celów statystycznych. Dowiedz się więcej.