Dlatego że zespół słynny? Prawda, lecz pisałem, że ze słynnych zespołów zauważam tylko Zespół Specjalnej Troski.
Dlatego, że była atrakcyjna? Nie zalecała się zbytnio, popatrzcie na okładkę.
Piękna? Tak, jest piękna, ale sama zdaje się mówić „Przecież ja nawet nie jestem ładna”.
Jednak jakim głosem!
Głosami właściwie.
Wszystkie one coś mi przypominały, a przy tym niektóre słowa zdawały się aż nadto znajome. Dziwna tęcza. Można powiedzieć, że niewiele mówiąc, nie potrafiąc zbyt wiele powiedzieć naraz, uśmiechała się zachęcająco. Tylko niespecjalnie tworzyła spójną całość. Przyjrzyjcie się mimo wszystko dokładniej okładce.
Po ośmiu tygodniach słuchania można już chyba popatrzeć na nią z pewną dozą zrozumienia. Szara tęcza to odwrócony banan, który pofrunął nad głowę tego pana poniżej. Temu panu (temu misiu) niemal odlepiło się oczko i wygląda na oplutego, ale jeden kącik ust już mu się podnosi. Nawet jeśli to tylko cień prawdziwego banana, to znaczy prawdziwego uśmiechu, nawet jeśli wygląda na domalowany, a nawet po prostu jest domalowany, nie sposób nie zauważyć.
Jeśli więc coś mnie mogło zainteresować, to tylko kwestia jakim cudem to wszystko, co na pierwszy rzut oka można dostrzec w Heligolandzie, łączy się w całość. A kiedy już pojąłem skalę wyzwania, trudno było się cofnąć - niestety zechciałem zrozumieć, co, jak wiadomo, rzadko kiedy szybko się kończy.
Teraz więc pozostaje mi opowiedzieć, jak według mnie te zachęcające uśmiechy, które dźwięczą w głosach poszczególnych wokalistów potrafiły połączyć się z jazdą, którą bywa muzyka Heligolandu. Prawda, że te uśmiechy słychać zwykle tylko przez chwilę lub przez naszą pomyłkę, jednak zwróćcie uwagę choćby na wokalizę w Pray for rain (po 4:20) albo zastanówcie się nad wyrazem aksamitnego głosu Marshalla w Splitng the Atom (0:24 i dalej) nie biorąc przez moment pod uwagę niepewnego przecież znaczenia słów, które tam są śpiewane. A - przesssssłodki - głos wokalistki w Psyche?