Cała awantura zaczęła się od Christiana Krachta, więc zacznijmy od pytania: kim jest Kracht?
Cezary K. Kęder: Pisarzem przede wszystkim, naprawdę niezłym pisarzem. Christian Kracht, rocznik 1966, to Szwajcar piszący w języku niemieckim. „Tu będę w słońcu i cieniu” to jego pierwsza książka wydana w Polsce, ale nie pierwsza w dorobku, ma ich kilka, literackich i podróżniczych. Na świecie, zwłaszcza w Niemczech, wyrobił już sobie markę, jest ceniony. Ale też atakowany za różne mniej lub bardziej wyimaginowane przewiny, których dopuszcza się w swojej twórczości. Jest tak zwanym pisarzem kontrowersyjnym. Interesują go totalitaryzmy, jednak nie tropi faktów, tylko tworzy alternatywne światy i fabuły. Czy może ciągi obrazów, z których czytelnicy wysnuwają fabułę.
Skąd pomysł na wydanie w Polsce książki pt. Tu będę w słońcu i cieniu?
C.K.K.: Stara historia, która zaczęła się właściwie podczas przygotowywania trzeciego numeru kwartalnika „FA-art” poświęconego literaturze niemieckojęzycznej. Zredagowałem go w 2008 roku wraz z Andreasem Volkiem i Isabel Vonlanthen. W trakcie jednego z prywatnych spotkań redaktorów i tłumaczy w Warszawie pojawił się pomysł wydania książek autorów, których teksty opublikowaliśmy w kwartalniku. Przez jakiś czas ten pomysł obrastał w kolejne konkrety i wreszcie w 2011 ukazała się książka Krachta. FA-art nie jest dużym wydawnictwem, więc to musiało potrwać.
O czym jest ta książka?
C.K.K.: Pytanie na które nie ma dobrej, krótkiej odpowiedzi. Bo to chyba zależy od tego, czego szukamy w literaturze – jeśli, powiedzmy, fantastycznych światów, w których historia pobiegła innym torem niż w rzeczywistości, będziemy mieli w Tu będę... co czytać. Ale jeśli pasjonują nas rewizje współczesnej kultury europejskiej, to też nie będziemy rozczarowani, tylko wtedy wątek fantastyczny zejdzie na drugi plan. Bohater jest sympatyczny i wyobcowany, więc jego przygody mogą nas po prostu wciągnąć. Także dla miłośników thrillerów i romansów książka ma coś do zaoferowania. Mnie najbardziej odpowiada tropienie wątków związanych z religią. Naprawdę niebanalnych, zupełnie poza obrabianą w polskiej literaturze triadą katolik-feministka-agnostyk.
Jak Tu będę… interpretować? Czy jest możliwa jakaś jedna interpretacja?
C.K.K.: Jedna? Mało prawdopodobne. Nawet niewyrobiony czytelnik, skłonny do maksymalnych uproszczeń, dostrzeże, że książka „dzieje się” na kilku poziomach, po prostu fakty w świecie przedstawionym nie będą mu pasować. Dostrzeże pod warunkiem, że przeczyta, nie przekartuje.
Jak rozumieć tytuł?
C.K.K.: Już z tytułem jest w tej książce zabawa – nie ma jasnej wykładni w tekście, a zdaje się, że trop podsuwany przez autora w wywiadach, prowadzący do pewnej irlandzkiej ballady, jest jednocześnie i prawdziwy, i mylący. Parafrazując go, moglibyśmy na przykład otrzymać „Na dobre i na złe” lub „Czekam na ciebie cierpliwie” czy coś w tym duchu. Zatem tytułu nie należy rozumieć, a od razu interpretować. Taka książka, co zrobić.
Jaki to gatunek literacki? A szerzej: czy jest to książka postmodernistyczna?
C.K.K.: Powieść, powieść jak się patrzy. Ze względu na niewielkie rozmiary – mikropowieść. A ze względu na wyjątkowe skondensowanie obrazów – może powieść poetycka? Jeśli chodzi o kwestię postmodernizmu… Niech sam każdy sobie opowie lub poczyta, ja, po mojej książce Wszyscy jesteście postmodernistami!, wolę już nie.
Jak i kiedy narodził się pomysł stworzenia zespołu Fantazman i projektu „Tu będę”?
C.K.K.: Zanim książka w zeszłym roku pojawiła się fizyczne, zaproponowałem grupie osób, z którymi przygotowaliśmy w Katowicach na wiosnę 2011 roku dwudniową imprezę muzyczną pod hasłem Nowa Muza Filo(logii), zrobienie kolejnego projektu. Jeszcze bardziej muzycznego i jeszcze bardziej literackiego niż Nowa Muza Filo. Miał być ten projekt związany z promocją Tu będę w słońcu i cieniu, ale także promocją sztuki przez sztukę. Kiedy zdecydowała się nam w tym projekcie pomóc Fundacja dla kultury Pro Helvetia, powstał Fantazman i projekt „Tu będę” się ukonstytuował. Czy może lepie mówić, że „powstaje Fantazman” bo to jest jednak proces, dzieło w toku.
Jaką muzykę gra Fantazman?
Sebastian Stian Pypłacz: To jest zawsze jedno z trudniejszych pytań, ale wypracowaliśmy taką odpowiedź: poruszamy się gdzieś na granicy electro popu z elementami gitarowymi. Do tego dodajemy trochę afrykańskich smaczków.
O czym są teksty? Jak wiele mają wspólnego z książką?
S.S.P.: Dla mnie te teksty są takim spinoffem od głównej fabuły książki. Nawiązują do niej, jednak idą trochę innym tropem fabularnym. Są bardziej transowe i jeszcze bardziej zwięzłe niż słowa Krachta.
C.K.K.: Wspólnego z Tu będę w słońcu i cieniu mają naprawdę wiele, myślę, że dla kogoś, kto tę książkę czytał jest to dobrze widoczne. Ale pisząc je nie streszczam fabuły, bardziej interesuje mnie potencjał sensotwórczy książki. Słowo „inspiracja” jest w tym wypadku chyba najbardziej odpowiednie. Jednocześnie nie kręciłoby mnie pisanie tekstów dla Fantazmana tak bardzo, gdybym nie opowiadał w tych tekstach swojej historii, czy może naszych historii. Takich, które są w miarę jasne dla każdego przytomnego słuchacza, niekoniecznie miłośnika Christiana Krachta. Nie będę wchodził w szczegóły, po prostu „posłuchajcie, poczytajcie”.
Czy trudno komponuje się muzykę do tekstów Cezarego K. Kędera?
S.S.P.: Teksty Kędera potrafią nas zaskakiwać. Pracując nad warstwą muzyczną, ciągle odnajdujemy kolejne ciekawostki. Zdecydowanie wolę ich słuchać niż czytać - to chyba cecha dobrej piosenki, nie?
Jakie instrumenty/dźwięki wykorzystujecie do tworzenia tej muzyki?
S.S.P.: Jesteśmy w pełni mobilnym zespołem pod względem instrumentarium, ale taki był zamysł. Dzięki temu możemy zagrać zarówno w klubie muzycznym, jak i na sali konferencyjnej. Paweł [Grad] podpina swoją gitarę do laptopa zamiast do pieca gitarowego. Ja używam laptopa z klawiaturą sterującą. Oprócz syntetycznych brzmień staramy się wplatać w naszą muzykę trochę afrykańskich sampli. Podczas nagrywania płyty korzystamy jednak z trochę innych rozwiązań i z bogatszego zestawu instrumentów.
Jaki klimat całości staracie się uzyskać?
S.S.P.: Gdzieś z tyłu głowy mamy motyw Afryki. Jednak nie chcieliśmy iść w stronę klimatów etno reggae, ponieważ wydawało nam się to zbyt oczywiste. Dla mnie dużą inspiracją była płyta My Life In The Bush Of Ghost duetu Eno i Byrne.
Czy książka Tu będę w słońcu i cieniu to bardziej inspiracja dla Fantazmana czy może raczej muzyka i literatura w tym przypadku nawzajem się uzupełniają, tworzą nierozerwalną, integralną całość?
S.S.P.: Twórczość Fantazmana można odbierać dwojako, zarówno w połączeniu z książką Krachta, ale także osobno, jako w pełni samoistny byt.
Jak w związku z tym rozumieć wyrażenie „projekt literacko – muzyczny”? Jaka jest jego idea, cel?
S.S.P.: Chcieliśmy stworzyć projekt muzyczny, który będzie tym dla powieści, czym jest teledysk dla piosenki. Taka korespondencja sztuk w celu ich lepszej promocji.
Czy FA–art wyda jakieś inne książki Krachta?
C.K.K.: Jest taki plan, czy coś z niego wyjdzie, wciąż nie jestem pewien. Byłoby miło, bo to niezły pisarz. Poza tym jego najnowsza książka, Imperium, zrobiła sporo szumu w niemieckich mediach, chyba bez przesady można mówić o skandalu wywołanym mało subtelnymi odczytaniami i późniejszej obronie pisarza przez uznanych kolegów i koleżanki po piórze, na przykład Elfridę Jelinek.
Co po Krachcie z Fantazmanem?
S.S.P.: Jeśli to co robimy okaże się być dobre i przyciągać ludzi to zapewne będziemy pracować dalej. Kto wie może nad następną książką? Wiemy tylko, że to co będziemy tworzyć będzie Bardziej i Lepiej.
Z Cezarym Konradem Kęderem oraz Sebastianem Stianem Pypłaczem rozmawiała (przy herbacie) Marta Gąsiorek.