Felietoniści

Blog Baczewskiego (17)
Blog Marka K.E. Baczewskiego na www.FA-art.pl
Skąd wiemy, że poezja jest do narządu wydalniczego? Stąd, że to wiemy. Wierzę, bo wiem (Wittgenstein). I jeszcze raz Wittgenstein: „Głównym powodem, dla którego Moore przyjmuje, że nigdy nie był na Księżycu, jest to, że nikt nie był na Księżycu i że nie mógłby się tam znaleźć; wierzymy temu na podstawie tego, czegośmy się nauczyli”.
Co za dziwna przygoda! Mówię wam! Dowiedziałem się wczoraj, że nie jestem jedynym poetą na tym świecie! Docierały do mnie pogłoski, że już kiedyś, wcześniej, dawno, dawno temu, pisano jakieś wiersze. Ale przecież nie było to tak konsekwentne, tak celowe, tak zorganizowane, jak w moim przypadku.
W „Gazecie Wyborczej” (28-29 stycznia 2012) obszerny blok poświęcony cyfryzacji archiwów kulturalnych i udostępnieniu tychże eterycznych dóbr via internet i non profit. Chodzi o wszelką produkcję kulturalną, tak wizualną, jak audialną czy literacką. Problem stanowią prawa autorskie i dziennikarz, Roman Pawłowski, zwraca się do ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego z kilkoma pytaniami dotyczącymi możliwych scenariuszy rozwiązania tej zawiłej kwestii.
„(...) Drukują: technika pamięci natychmiastowo / Zautomatyzowana, czy życzysz sobie nieprzeciętnego daru / Obserwacji, czy chcesz złe nawyki obrócić w dobre, / Rozwinąć w sobie entuzjazm, przyjacielskość, osobowość? / Kup książkę.”
Jestem utalentowanym prozaikiem w średnim wieku
Napisał Marek K.E. BaczewskiNawet się nie przyznaję, że jestem jakimś tam autorem. Najbliższa okolica nic nie wie o mojej fatalnej sytuacji. Wieczorami przemykam się po mleko i zapałki. Sztuczny wąs zdobi moją fizjonomię. Atrament/autré monde.
Najlepszy sposób na nieśmiertelność
Napisał Marek K.E. BaczewskiZakładam naiwnie, że czytelnik wie, czym takim jest owa Mekka i Medyna filologów – Wydawnictwo Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Czym natomiast jest Encyclopaedia Britannica, której to wydawca zapowiedział właśnie w marcu br. zwinięcie drukarskiego interesu i migrację do internetu? Rzekłbym, iż resztą. Tłoczone dwadzieścia dziewięć grzbietów tego zdumiewającego dzieła ludzkiej myśli sygnalizuje swą obecność w gabinecie każdego szanującego się anglosaskiego pisarza. W 46. tomie amerykańskiej mutacji owego 250-letniego mastodonta (The Anglo-American Cyclopaedia, 1917; skądinąd wspaniała ta księga nigdy aż tylu tomów nie miała: nie miała ani jednego, jako że wzmiankowane dzieło nie opuściło świata platońskich idei) Bioy Casares znalazł tajemnicze hasło: „Uqbar”.
Skoro jesteśmy przy kwestii przyszłości, której architektura wydaje się co najmniej niepewna, a poszczególnych dotyczących jej oprzyrządowania hipotez nie daje się uporządkować w spójny system, skoro idea owej przyszłości udziela się naszej wyobraźni co najwyżej fragmentarycznie, pozbawiając ludzkie umysły możności przeżycia owego uczucia coup de foudre, jakie stanowi spojrzenie w głąb studni kosmosu, tak że przyszłości przychodzącej nam na myśl nie daje się skojarzyć ani z żadną obfitością, ani z żadnym brakiem – biorąc pod uwagę wymienione ograniczenia wyobraźni, chciałbym wskazać na przedmiot, który wydaje się pierwszym kandydatem do lamusa: książka.
Mam problemy ze zrozumieniem pewnych technologicznych szczegółów powieści s-f. Po prostu wydają mi się one zmodyfikowaną technologią lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Pamiętam gramofon z atomową wkładką. Mówiący ekspres do kawy.
Pierwszą powieścią s-f jest Apokalipsa. Argumentację tej buńczucznej tezy ograniczę do jednego kryterium. Dzieło to delektuje się stroną technologiczną pogromu. Wątek psychologiczny, moralny – sprowadzają się do minimum. Hipotetyczna antyteza świata nie ma na swoje usprawiedliwienie nic więcej nad hipotezę, że świat posiada antytezę. Zapewne stworzono ową hekatombę w roli spektaklu dla stu czterdziestu czterech tysięcy wybranych. W praktyce jest to całkiem godziwy nakład, więc Bogu jednemu wiadomo, że warto było wydać fortunę na atrament. Horyzont szczerzy kły: było nie było, jest on perspektywą dla oniemiałych bez zachwytu.
Nie mam poważniejszych doświadczeń literackich z całym tym futurologicznym gadżeciarstwem (czy jak je zwał), to prawda, lecz pewnego razu wysunąłem hipotezę o trwałości pewnego drobnego elementu świata przedstawionego.
Spotkał mnie gorzki zawód.
Więcej...
Załóżmy, że poniedziałek. Ale skąd wiem, że poniedziałek? A może w tej odległej epoce, o której zamierzam napisać, nie będzie się korzystało z babilońskich miar czasu? To wahanie wyznacza ryzyko autora science-fiction. Poniedziałek zatem nieokreślonej (i niepewnej, o czym zapewniają wyznawcy Apokalipsy) przyszłości. Jeśli w grę wchodzi moje własne zdanie, to nigdy nie miałem szczególnej pewności, czy przyszłość jest pewna, czy niepewna.
Czy współczesny poeta umiera w godzinie śmierci?
Napisał Marek K.E. BaczewskiPewnego wieczora, gdy oddawałem się ukochanym studiom literackim, wlazło do mojego gabinetu dwóch starców potężnego wzrostu. Jesteśmy z Księżyca, rzekli, po czym rozwiali się w nicość. Tę historię przekazał Gerolamo Cardano w swym epokowym dziele De subtilitate. To wielce enigmatyczna wizyta.
Przyprawia ona uczonego o epikurejskie rozważania: rozważania o wielości światów. Owe jednak światy, których liczbę Epikur określał jako nieskończoną, mają – nawet przy dzisiejszym rozwoju nauki – tylko jedną cechę: istnieją.
Codzienność na stacji kosmicznej? To gehenna, piekąca wędrówka od mozołu do mozołu. Na pierwszym miejscu wśród tortur: tęsknota za utraconą grawitacją. Tak, nie przeraża nas pustka nieskończonych przestrzeni, gdy człowiek staje wreszcie u ich progu, lecz nieskończenie durnowata nieważkość. Któż z nas, przyznajmy, wspiąwszy się do splendorów jakiegoś (dajmy na to) prof. zwycz., z premedytacją gotów byłby nie ważyć? Człowieczeństwo to balast.
Olbrzymie, kosmiczne pieprzenie (Vonnegut)
Napisał Marek K.E. BaczewskiCuriosity – ciekawość, dociekliwość. Ale także – osobliwość, kuriozum. Curiosity zatem to obiekt wzbudzający ciekawość w tych, co z ciekawością nie mają i nie chcą mieć zbyt wiele wspólnego. Dla których ciekawość jest stopniem do piekła, szczeblem do szeolu, biletem do Sodomy, Gomory i Zawiercia.
- start
- Poprzedni artykuł
- 1
- 2
- Następny artykuł
- koniec