Przepowiednia wróżki Georginy jest - co zrobić - długa i wielopiętrowa jak utwór „Paradise Circus” i towarzyszące mu ruchome obrazki. Skompresowana do bon motu brzmi „She will love you like a fly will never love you again” - „będzie kochać cię jak ćma nie będzie kochać cię kolejny raz”. Krótko i węzłowato, jak to w przepowiedniach, więc nie do końca wiadomo, gdzie się kończy jeden sens, a gdzie zaczyna kolejny oraz co to wszystko razem mogłoby znaczyć. Do wilka, przyzwyczajonego, że ważne rzeczy w przekazie powtarza się mu co najmniej dwa razy, a najlepiej w nieskończonych repetycjach refrenu, najpierw dociera, że „ona będzie cię kochać”, a to w jego uszach nie brzmi źle. Potem słyszy, że będzie go kochać jak ćma, czyli zapewne intuicyjnie, poza rozsądkiem i kalkulacją, ślepo wierząc w dobro źródła światła, na co zdezorientowany wilk strzyże uszami. Jednak zaraz okazuje się, że nigdy nie pokocha go ponownie, więc robi mu się trochę słabo. Przez mgłę, która z tej słabości pojawia się mu przed oczami, dociera do niego, że być może przepowiadanie czasu przyszłego niekoniecznie musi dotyczyć jednej postaci. Ona to ona, dusza, jasna sprawa, ale ćma? Co za ćma? (Zaćma!)
„Ćma nigdy nie pokocha cię kolejny raz”, ćma barowa, ma się rozumieć. To jasne jak fakt, że listonosz puka dwa razy (i nie wchodźmy w rozważania, czym dzwoni). Ćmy barowe, jadące albo na alkoholu, albo na seksie, albo na jednym oraz drugim i czym tam jeszcze, oferują mocny, czasem nawet całkiem długi ciąg, na końcu którego spalają się całkowicie. Precyzyjniej: doprowadzają płomień, w którym się spalały, do smętnego knota. Knota zaś nie da się kochać ani pierwszy, ani – zwłaszcza – drugi raz. Jeśli zatem „she will love you”, tak jak ćma nie kocha drugi raz, to znaczy, że „she” będzie kochać cię na pewno. Z całą pewnością, na jaką stać rzeczywistość. Absolutnie.
Co to za niezdrowe porównanie, myśli wilk, ale wróżka nie byłaby wróżką, gdyby nie wiedziała o wilku trochę więcej, niż on sam wie o sobie. Wilk bowiem, skoro z pytaniami (Jak długo? Jak to wytrzymać? Po co? I czy ktoś mnie kocha?) przychodzi do wróżki, najprawdopodobniej jest już w zaawansowanym trybie zacierania – zacierania śladów w pamięci. Tak zresztą jak i my, znakomita większość uczestników Cyrku Raj, którzy z niejaką pobłażliwością bierzemy śmiałą wizję spalenia się lecącej do płomienia świecy ćmy. No i tego tam – smętnego knota. Dość to jest bowiem słabopoetyckie zważywszy, że otwartego ognia do oświetlania nie tak znów często się dziś używa, a o wiele bardziej prawdopodobne walenie ćmy głową w klosz czy też szybę nieco mniej tragiczną, choć, owszem, uporczywą stwarza wizję. Cóż, światła dziś mamy przede wszystkim sztuczne, więc choć bywa gorąco, to statystycznie rzecz biorąc jest bezpiecznie. Ćma barowa prędzej dostanie rozstroju nerwowego, próbując przebić się przez szklany klosz, niż zginie, co zresztą obserwujemy, rozglądając się wśród ludzi w około. Jakkolwiek z punktu widzenia ćmy miłość do światła jest zawsze tak samo prawdziwa, to znaczy potencjalnie ostateczna, bo – było nie było – nigdy nie jest pewne, czy dane światełko nie okaże się jednak spalającym płomieniem, a jeśli nawet się nie okazuje, w skali 1:1 można sparzyć łapki.
Po tym wszystkim lepiej chyba rozumiemy inny element przepowiedni, trochę podobny do bon motu: „Love is like a sin, for the ones that feel it the most”. Ano, kiwamy głowami, dla tych najbardziej zakochanych miłość jest grzeszeniem na potęgę. Zacierający ślady w pamięci wilk także wie o tym i niebawem skorzysta z tej wiedzy, a wróżka próbuje go przed takim eksperymentem przestrzec, oczywiście bez skutku, bo do wilka mało co dociera, a najmniej szybko.
W związku z próbami wyperswadowania wilkowi eksperymentów na ćmach, wróżka starym sposobem, znanym z innych tekstów Massive Attack na płycie „Heligoland”, nieco modyfikuje pierwotną formułę swojej przepowiedni w drugiej zwrotce. Brzmi ona teraz w interesującym nas miejscu „Love is like a sin, for the one that feels it the most” i o ile za pierwszym razem „sin” tłumaczy się nam jeszcze radośnie jako grzech pościelny, to za drugim musi się nam przetłumaczyć nieco abstrakcyjniej – i w kontekście całości utworu sensowniej – jako „wina”. Niby można by rozważyć kwestię, czy pojawienie się w przepowiedni kogoś pojedynczego, choć nieokreślonego („the one that feels”), nie powinno nas przyprowadzić do rozważań o autoerotyzmie, ale wróżka dająca wilkowi rady jak stary kumpel z gimnazjum musiałaby mieć zwalistą zaiste sylwetę, a po głosie poznać przecież, że to subtelne chuchro. Ów grzech rozpoznawany zatem jako wina wygląda nawet na przedustawny i porównanie go z miłością dalekosiężne mogłoby mieć skutki interpretacyjne, gdyby to kogoś chciało zajmować, my jednak obejrzyjmy rzecz w tych wymiarach, które jako tako ogarniamy. Konkretnie zaś w czterech i pół wymiaru, do trzech fizycznych dokładając czas oraz ową niespodziewaną połówkę w sam raz nadającą się na kiedyś już wspominaną, a skądinąd też słynną, korespondencję dusz.
Przepowiednia wróżki Georginy jest - co zrobić - długa i wielopiętrowa jak utwór „Paradise Circus” i towarzyszące mu ruchome obrazki. Skompresowana do bon motu brzmi „She will love you like a fly will never love you again” - „będzie kochać cię jak ćma nie będzie kochać cię kolejny raz”. Krótko i węzłowato, jak to w przepowiedniach, więc nie do końca wiadomo, gdzie się kończy jeden sens, a gdzie zaczyna kolejny oraz co to wszystko razem mogłoby znaczyć.
Dział:
Blog Cezarego K. Kędera
Etykiety
Cezary K. Kęder
Cezary K. Kęder – pochodzi ze Śląska, a mieszka w Warszawie. Jest autorem. Ma profil na Facebooku.